Manny

piątek, 9 grudnia 2016

Mama

Na rzecz rozdziału i normalnego funkcjonowania w piątkowy wieczór, starałam się uodpornić psychicznie na to, co się stało w rodzinie Louis'ego. Ale dłużej nie mogę.




Nikt nie zasługuje na śmierć mamy.

Troska o rodzinę, gdy jej główny fundament jest zagrożony, jest niesamowicie wyzywającym zadaniem. Podziwiam wszystkich Tomlinsonów, wszystkich ich przyjaciół i życiowych partnerów, za to co robią. Wiem co to znaczy dbać o dom, gdy mama nie jest w stanie. Wiem na czym polega życie, gdy mama ograniczona jest chorobą. Ta walka jest najtrudniejszą rzeczą na świecie.

Nie jestem w stanie sobie wyobrazić chwili, która spotkała dzieci i męża Jay. Każda próba ogarnięcia tego umysłem kończy się u mnie płaczem i niechęcią wobec przyszłości, która ma taki sam scenariusz dla mojej rodziny i wszyscy o tym wiemy. Nikt tylko nie mówi.

Jest mi niesamowicie źle, że zmarła. Jeszcze gorzej, że jej dzieci oglądały ją w najcięższych chwilach. A może nie oglądały? Może zaoszczędziła im widoku, żeby były szczęśliwsze?

Nikt nie zasługuje na śmierć mamy.
Mamy są najwspanialszymi kobietami na świecie.
Mamy uczą najważniejszych rzeczy. Mamy są.

To jest blog z opowiadaniem o Annie i Niallu. Ale to jest mój blog, na którym czytacie moje emocje. W tej chwili płaczę, bo mi jest tak potwornie przykro. Płaczę również z wdzięczności, że moja mama jeszcze daje radę, siedzi piętro niżej, je kolację, ogląda serial.


Nie jestem w stanie sobie wyobrazić dnia, kiedy ta chwila będzie nieprawdą. A wiem, że ona nadejdzie. Bo nie jestem głupia, bo się interesuję, bo rozumiem życie przynajmniej w tej kwestii.


Może za dziesięć minut przestanę płakać, zjem kawałek ciastka, poczytam książkę - chwilowo zapomnę.
Ale dzieci Jay nigdy nie zapomną, ani na ułamek sekundy. Mogę być z nich jedynie dumna, że tyle przetrwały. Są silne.
Dla takich pociech mama zawsze będzie obecna. Wszystko jedno czy na krześle obok, czy w sercu.



Zapamiętam Cię, Johannah Deakin (Tomlinson).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz