Manny

sobota, 26 października 2013

#15

Cześć!

Mam nadzieję, że równie mocno tęskniliście za Niannie, jak ja.
Moja wyobraźnia została poruszona, za co będę dozgonnie wdzięczna już chyba zawsze.


Ma tyle słów, ile potrzeba. Według mnie dłuższy byłby gorszy.

Zapraszam!



(znaczy.. nie konieczna, ale przydałaby się!)

*Chcesz lepiej sobie wyobrazić Annie? Zerknij TU!

            Wytrawny smak szampana rozchodził się powoli po moich kupkach smakowych, gdy powoli sączyłam trunek z wysokiego kieliszka. Oparłam drugą dłoń o przeszklony, biały blat barowy. Uśmiechnęłam się lekko na dźwięk znanej mi dobrze piosenki, puszczonej w głośnikach. Elegancko ubrani goście zaczęli żywiej tańczyć na parkiecie. Kobiety nie zważały na swoje długo prostowane na ciele sukienki i plecione koki, a mężczyźni powoli rozluźniali splot krawata bądź muchy. Atmosfera powoli całkowicie się rozluźniała. Znikał oficjalny charakter imprezy, twarze były coraz weselsze, a ruchy coraz pewniejsze. Barman, stojący przede mną odebrał kolejne zamówienie i w czasie, gdy zalewał kostki lodu świeżo otwartą whisky, zlustrował mnie wzrokiem. Otrzymałam od niego perlisty uśmiech, który  w trochę mniejszym stopniu, lecz odwzajemniłam. Odkręciłam delikatnie głowę, by rozejrzeć się dokładniej po pomieszczeniu.
            Dostrzegłam znajome twarze przy stoliku, umieszczonym pośród skórzanych, czerwonych kanap. Oświetlony był słabym światłem, niezbyt wyróżniającym się na tle kolorowych poświat na całym przyjęciu. Poczułam, jak niebieskie tęczówki jednego z siedzących zaczęły wwiercać się w moją postać. Odwróciłam wzrok, by przygryźć delikatnie wargę. Przełknęłam ślinę i pociągnęłam kolejny, powolny łyk z kieliszka. Mój wzrok mimo wszystko powędrował z powrotem w stronę przejrzystych, błękitnych oczu. Ich posiadacz delikatnie obracał w dłoniach niską szklankę z bursztynowym trunkiem, takim samym jaki przygotowywał brunet po drugiej stronie lady. Obserwował dokładnie zawartość szkła, by po chwili przenieść wzrok nieco wyżej, w stronę mojego. Nasze spojrzenia się spotkały, a przez mój kręgosłup przeszedł elektryzujący dreszcz. Przygryzłam dolną wargę, przykrytą warstwą czerwonej szminki gdy ledwie zauważalny, subtelny uśmiech zawitał na jego twarzy. Widziałam to już w samych jego oczach, nie musiałam nawet zerkać na te perfekcyjnie ułożone usta. Jego nikły gest spowodował, że moje znów powędrowały do chłodnego szkła kieliszka i po chwili zatapiały się ponownie w musującym alkoholu. Otworzyłam przymknięte powieki, gdy moje gardło przestało czuć jakąkolwiek nutę szampana. Spojrzałam na puste naczynie i odstawiłam je na ladę, biorąc lekki wdech i wydech. Kątem oka widziałam, jak blondyn unosi delikatnie rękę i prosi do siebie kelnera w idealnie skrojonym fraku. Skinął na mnie głową i lustrując mnie wzrokiem z góry na dół byłam pewna, że skomentował w jakiś sposób mój wygląd. Błysk w jego oku wskazywał na pochlebne słowa, na dźwięk których kelner szarmancko się uśmiechnął i przytaknął. Przeszedł zgrabnie między kilkoma tańczącymi na parkiecie parami i podszedł do baru, wyciągając z lodu butelkę Billecarta-Salomona.
- Pan w drugim końcu sali poprosił, bym dolał pani szampana. – usłyszałam niski, cierpki niemalże jak sam alkohol głos. Uniosłam w górę lewą brew, by po chwili rozluźnić zaskoczony wyraz twarzy. Lekko się uśmiechnęłam i podziękowałam, gdy zapełnił mój kieliszek. Pożegnał mnie skinieniem głowy i zostawił
z musującym alkoholem.
            Odwróciłam się znów w jego stronę, a ten uniósł swoją szklankę i skinął głową, uśmiechając się subtelnie i mrugając. Zgęstniałe wokół mnie powietrze odrobinę się rozrzedziło. A może wręcz przeciwnie? Zachichotałam, odsłaniając przy tym swoje białe zęby. Wykonałam podobny gest i upiłam kilka drobnych łyków.
Krew w moich żyłach musiała znacznie zwiększyć swoją temperaturę, moje serce rosło z każdą sekundą. Również nieodparte pragnienie zrobienia czegoś z frustrującą mnie aurą nie dawało mi spokoju. Brakowało mi czegoś, co dałoby mi spełnienie w chwili, która zamieniła się w tak intymną. Jego gesty sprawiły, że mięśnie automatycznie wiotczały i napinały się, na zmianę. Miałam ochotę upić łyk jego mocnego alkoholu, poczuć jak nieroztopione jeszcze kostki lodu obiją się o powierzchnię moich ust tak samo, jak sekundy wcześniej dotykały męskich warg.
            Porywający bit zaczął pulsować w całym moim ciele. Delikatnie wierciłam się na krzesełku barowym. Przymknęłam powieki gdy znów zaczęło mi towarzyszyć nieodparte wrażenie, że jestem obserwowana. Pod zawiniętymi rękawami czarnej, smukłej marynarki pojawiła się gęsia skórka. Moje dłonie zrobiły się chłodne od nadmiaru gorąca, które mi towarzyszyło. Paradoksalne, prawda?
Nie miałam pojęcia kiedy, lecz mój wzrok znów utonął. Przeciągłe spojrzenie przeszyło mnie całą, zostawiając po sobie ślad w postaci iskierek, których nikt poza nim nie byłby w stanie wyłapać. Zwrócił na moment swoje oczy w stronę prawie pustej szklanki. Nie mogąc znieść roznoszącego mnie uczucia
i gęstniejącej atmosfery, zeskoczyłam z siedzenia. Upewniłam się, że dopasowane, biało-czarne spodnie garniturowe leżały pewnie na moich nogach i nie słysząc nawet stukotu czarnych butów na obcasie, dałam się ponieść rytmowi.
            Moje biodra mimowolnie zaczęły kołysać się na boki. Wpasowałam się między kilka tańczących osób, które zdaje się nie zwróciły nawet uwagi na moją obecność. Tak jak ja, zatraceni byli w chęci napięcia mięśni do muzyki. Jednak wciąż brakowało mi czegoś. Tego przeszywającego kontaktu wzrokowego, który pobudził wszystkie moje zmysły.
            Sekundy później, brak błękitnych oczu wynagrodziło mi drżenie skóry tuż pod dotykiem jego dużych dłoni. Poczułam, jak gęsia skóra pojawia się na moim brzuchu, zaraz pod moim skąpym crop topem. Długie palce oplotły nagą powierzchnię buzującego od nadmiaru motyli brzucha. Prawie wstrzymywałam oddech. Nie przestawałam ruszać biodrami i resztą korpusu, gdy powoli otulały mnie jego ciepło i elektryzujący zapach. Przymknęłam oczy, nie z powodu ciężaru ciemnego makijażu. Moje usta delikatnie się rozchyliły ułatwiając oddech. Jego ciało tańczyło idealnie, równo ze mną. Każda część mnie pragnęła krzyknąć, że jestem w niebie. Zbliżył twarz do mojego ucha tak, że niemalże bez problemu czułam napinające się mięśnie torsu na moich plecach. Przejechał czubkiem nosa po mojej szyi. Zadrżałam. Ponownie jego usta pojawiły się na wysokości mojego ucha.
- Lookin so hot I think that I might fall.. – wyszeptał razem ze słowami płynącymi
z głośników. W tym samym momencie oboje przekroczyliśmy pewną granicę intymności.
Ja zagryzłam dolną wargę, co zawsze doprowadzało go do frustracji. On zaś przygryzł skórę obok mojego złotego kolczyka, by zjechać wargami do mojego najczulszego punktu szyi. Ledwie ją muskał, ale zostawiał niemiłosiernie piekący ślad. Pewniej objął moje ciało,
by poruszać się razem ze mną. Nie mogłam się powstrzymać i uniosłam w górę prawą rękę,
by odnaleźć jego miękkie włosy. Wplotłam w nie swoje palce, masując delikatnie skórę jego głowy. Cichy pomruk poruszył wibracjami moją szyję, gdy pociągnęłam go lekko za blond kosmyki. Uśmiechnęłam się triumfalnie, a jego mięśnie silniej się napięły.
            Mimo moich rozkojarzonych zmysłów, byłam pod wrażeniem jego ruchów tanecznych, widocznych dla każdego bocznego obserwatora. Byłam ciekawa, jak daleko podąży za moim ciałem. Zaczęłam wychylać się na boki w rytm piosenki, zawieszając się na chwilę i spinając mięśnie przed kolejnym ruchem. Spoglądałam na niego to z lewej to
z prawej i patrzyłam, jak przenosi moje ruchy na swoje ciało. Z każdym odchyleniem w bok coraz dumniej wypinałam klatkę piersiową czując, że zrozumiał ruchy. Moje wachlujące
w różne strony włosy, upięte w wysokiego kuca odsłaniały szyję i dekolt. Mogłam zauważyć w jego mimice twarzy, jak zaciąga się zapachem moich słodkich perfum. Jeśli wydawało mu się, że będę tak robić do końca przyjęcia – był w głębokim błędzie. Biodra znów poszły w ruch, razem z rękoma zgiętymi w łokciach
i biustem. Przypominałam sobie każdy ruch, który w tym momencie byłby odpowiedni. Nieodarta chęć zahipnotyzowania go wzięła nade mną górę. Wiedziałam, że robię to dobrze. Mogłam to spostrzec, co chwila odwracając delikatnie głowę w jego stronę i spoglądając na niego spod długich, czarnych rzęs. Dolna warga przyzwyczaiła się do ciągłego przygryzania nawet wtedy, gdy zaczęłam tańczyć już przodem do niego.
            Moje ciało pulsowało do rytmu nawet wtedy, gdy przyciągnął mnie do siebie ciągnąc za rozpiętą marynarkę. Dłonie zatrzymałam na jego białej koszuli, której górne dwa guziki były rozpięte. Czarny lakier do paznokci kontrastował z jego jasnym materiałem, który idealnie ułożył się na napiętej piersi. Przesuwałam powoli dłońmi w stronę jego ramion, nie przerywając kontaktu cielesnego. Zatrzymałam je dopiero na jego karku, gdzie w międzyczasie bawiłam się jego kołnierzykiem. Stopy nie przestawały pracować, a biodra razem z nimi. Ułożył na nich swoje palce. Spojrzałam na jego twarz – był jak w transie. Zetknął swoje czoło z moim i szukał mojego wzroku, bym znów utonęła w jego niebieskich tęczówkach. Nagle zsunął się odrobinę niżej, by zaatakować moje usta. Uśmiechnęłam się przez zagryzioną wargę i gwałtownie odwróciłam głowę. Ciepły pocałunek spoczął na moim policzku. Zatopiłam swoją twarz w jego ramieniu,
a on swoim parzącym oddechem i ustami obarczał moje ucho.
- Don’t be a big baby, quit playin games.. – usłyszałam, zanim wziął między swoje usta mój płatek ucha. Zadrżałam, po czym zatopiłam swoje wargi w skórze jego szyi, tuż nad białym kołnierzykiem. Zassałam fragment jego ciała ze świadomością, że jeśli dołączę do tego uszczypnięcie zębami, zostawię dwa czerwone ślady – rosnącej malinki i czerwonej szminki, którą potraktowałam usta. Mocniej chwycił moje biodra, które przyciągnął do siebie jak najbliżej się dało. Zapach męskich perfum zaczął wręcz obijać się o moje nozdrza, więc z cichym mlaśnięciem oderwałam się od jego szyi. Kolejny triumfalny uśmiech zagościł na mojej twarzy, gdy w ciemnym świetle dostrzegłam swoje dzieło. Nie powstrzymując swoich gwałtowniejszych obrotów biodrami i wciąż chowając swoją twarz przed nim, sięgnęłam palcami do trzeciego guzika bawełnianej koszuli od Armaniego. Przyłożyłam usta do wgłębienia między obojczykami, lecz poprzestałam na zostawieniu mokrego śladu językiem, wokół wściekłego koloru namiętności.
            Pociągnęłam znów za kilka blond kosmyków włosów i zauważyłam jego przymknięte delikatnie powieki, gdy jego dłonie – pewnie mimowolnie – zsuwały się niżej, niż linia moich bioder. W tym momencie, kiedy zapragnęłam czegoś więcej, był w stanie kompletnego nieokrzesania, tak to nazwę.
- Pocałuj mnie. – mruknęłam. Nie musiałam czekać długo, by jego gorące usta złączyły się z moimi. Wplotłam lewą rękę głębiej w jego włosy, by z uśmiechem między pocałunkami prawą ręką podnieść jego kołnierz. Z racji rangi tego przyjęcia nie chciałby pewnie, żeby ktoś zauważył obsceniczny ślad. Ledwie zauważalnie pokręcił głową i również się uśmiechnął, zanim zamknął moją radość w pocałunku. Musiałam mocniej chwycić się jego karku, gdy z jeszcze większą pasją i siłą lgnęliśmy do siebie. Moje ciało potrzebowało tego. Dokładne uczucie pracujących warg wprowadzało mnie w stan czystej ekstazy.
W końcu powoli odsunął się ode mnie, by zaczerpnąć powietrza. Przysunął kciuk do mojej wargi,
by przejechać nim po mojej skórze. Zrobiłam to samo u niego, pozbywając się czerwonego śladu na jego twarzy. Wyglądało to zbyt intymnie i zbyt seksownie dla mnie, bym pozwoliła mu tak chodzić wśród innych ludzi. Przemknął ustami po moim nosie, policzku, żuchwie i szyi.
- Anne, Sexy Badass Holmes. – zaczął, a ja mu przerwałam pocałunkiem.
- Tak? – mruknęłam, nie chcąc za nic się od niego oderwać.
- Opuszczamy tę imprezę. – odparł, a ja lekko zachichotałam.
- Dlaczego? Świetnie się bawię. – spojrzałam mu prosto w oczy, które świeciły jak, użyję romantycznego określenia, gwiazdy na nieboskłonie. Przygryzłam dolną wargę nie zważając na to, że znów rozmażę kosmetyk, którym uraczyła mnie Lou kilka godzin wcześniej.
- Muszę z tobą poważnie porozmawiać. – odparł, przyciskając swoje biodra do moich. Wzmożona fala gorąca przepłynęła przez moje ciało. Nie musiał nic dodawać. Od momentu, gdy ubrał na siebie garnitur miałam ochotę go z niego zerwać. 




Dziękuję każdemu, kto przeczytał!

czwartek, 3 października 2013

Forgive me...

Cześć...

Ugh, widzę rosnące zniecierpliwienie, kiedy nowy rozdział.
Odpowiem wprost - nie wiem. Kilkaset słów już jest, ale to wciąż nie jest skończone. Brak mi myśli na ten temat, ostatnio nie robię nic tylko wracam ze szkoły, wylewam żale mamie, jem, robię lekcję i idę spać wcześniej niż miałam to w zwyczaju jakiś czas temu.
Brakuje mi Ann i Niallera jak nie wiem co... ale musicie zrozumieć, że każdy czasem ma taki okres... kiepskie myśli, problemy w szkole do rozwiązania...
Będę Wam ogromnie wdzięczna, jeśli co jakiś czas na moim asku pojawi się jakieś pytanie do Niannie! Wy zaspokoicie swoją ciekawość i nawiążecie kontakt ze mną, a ja się uśmiechnę i częściej pomyślę o tym wszystkim.
Również będę potrzebować więcej inspiracji, ponieważ dostałam się na warsztaty fotograficzne i będę realizować swój własny projekt (start lada dzień, a ja nawet nie wiem o czym będą moje zdjęcia...).
Piszcie do mnie, pytajcie, komentujcie, czytajcie... Nie zapomniałam o Holmes i Horanie, a Oni nie zapomnieli o Was.
Uprzedzam o mojej nieobecności od 12. do 19. października. Zero kontaktu ze światem, tylko z moją niezdrowo popierniczoną klasą.
Mam nadzieję, że macie się dobrze! Jeśli macie jakąś sprawę, znacie mojego Twittera i Aska ;)

Dziękuję tym, którzy wciąż tu są i czekają na dalsze losy moich bohaterów.
Kocham Was bardzo mocno!

Mania.