Manny

czwartek, 8 sierpnia 2013

#12

Dobry wieczór!

Dzisiejsza dwunastka to taki aperitive przed czymś większym, o numerze 13. Zejście z burzliwego wątku na... inny. Czy dobrze robię? Nie wiem. Ale chcę się tym podzielić, bo tak mi moje szufladki w głowie podpowiadają. Mam nadzieję, że na dniach pojawi się kolejny rozdział.

Tymczasem pozdrawiam Was bardzo gorąco i korzystam z chwili. Oto krótkie, znaczące coś. Nie jest pięknie napisane, ale chodziło mi głównie o... przekaz? Szybki, prosty. Dobra, koniec gadania.

Enjoy!


            Unikałam wszelkich spojrzeń. Zagniatając rękawy różowej, bawełnianej koszuli uciekałam wzrokiem od wszystkich, którzy siedzieli ze mną na korytarzu. Znałam ich, lepiej lub gorzej, ale nie chciałam żadnej konfrontacji. Pociągnęłoby to za sobą kolejne myśli, które potęgowałyby mój poziom zdenerwowania. Usiłowałam zerknąć na ekran telefonu, jednak po chwili dopiero się zorientowałam, że go wyłączyłam. Potarłam dłonią powierzchnię moich czarnych, wąskich jeansów, starając się opanować drżenie nóg. Serce mi niemal stanęło, gdy zostałam wywołana z imienia i nazwiska przez niską brunetkę, wyglądającą zza ogromnych, drewnianych drzwi. Pospiesznie więc wzięłam głęboki oddech i patrząc przed siebie, zniknęłam w sali rozpraw.
            Rozejrzałam się po zgromadzonych. Prokurator, sędzia, ławnicy, obrońca, lecz brak oskarżonego. Na mój wniosek. Publiczności nie było w ogóle, ale nie wnikałam dlaczego. Stanęłam przed barierką, wykonaną z ciemnego drewna, tak jak wszystkie meble rozstawione w pomieszczeniu.
- Proszę się przedstawić, podać wiek, miejsce zamieszkania i zawód. – zwróciła się do mnie sędzina, której podsiwiałe włosy upięte były w misterny kok. Spojrzała na mnie znad swoich okularów i czekała, aż zacznę mówić.
- Anne Olivia Holmes, dwadzieścia lat, Londyn, jestem fotografem. – powiedziałam na wydechu czując, jak moje mięśnie się niezręcznie napinają.
- Nie jest pani spokrewniona z oskarżonym, prawda?
- Nie, nie jestem.
- W takim razie pouczam o obowiązku mówienia prawdy. – przymknęłam powieki i przełknęłam głośniej ślinę. – Proszę powiedzieć, jakie relacje łączą panią z oskarżonym.
- Byłam jego dziewczyną. Obecnie nie łączy mnie z nim nic.
- Jak długo trwał państwa związek?
- Mniej więcej dwa lata.
- Zgodnie z zeznaniami Patryka Roweckiego, trwało znacznie dłużej. Chciałaby się pani do tego ustosunkować? – skrzywiłam się pod nosem.
- Dwa lata były do momentu, kiedy opuściłam kraj. On nie uznał tego za koniec naszych relacji, w przeciwieństwie do mnie.
- Rozumiem. Podam teraz pani kilka znaczących dla sprawy dat i prosiłabym, żeby pani powiedziała wszystko, co wie na ten temat. – powiedziała, wpatrując się we mnie. Kiwnęłam głową choć wiedziałam, że ten gest niewiele wniesie.

- Dwunasty marca dwa tysiące dziesiątego roku. Oskarżony został zatrzymany za posiadanie dużej ilości środków odurzających. Pamięta pani okoliczności?
Jakby to było wczoraj.
- Tak. Patryk przyszedł po mnie wieczorem, koło dwudziestej pierwszej. Jak zwykle powiedział, że chce się ze mną przejść. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałam, ale był pod wpływem mieszanki jakichś narkotyków. Myślałam, że się po prostu wygłupia. Gdy już byliśmy w jego garażu, gdzie zwykle spędzaliśmy wieczory, jak zrzucał z siebie kurtkę to wypadło mu z kieszeni kilka torebek z białym proszkiem. Nic sobie z tego nie zrobił, schował wszystkie do szafki, wcześniej otwierając jedną i częstując mnie. Później przyszło do niego kilku kolegów, których nie znałam. Kłócili się o nie, Patryk nie chciał oddać jednemu z nich pieniędzy i… - zawiesiłam się, próbując uspokoić oddech.
- Spokojnie. Co się dalej działo? – ponaglił mnie prokurator.
- Wyciągnął zza spodni nieduży pistolet i strzelił mu w kolano. Potem wszyscy trzej uciekli.
- Wiedziała pani wcześniej, że posiadał broń?
- Wiele razy mówił, żebym się z nim niczego nie bała, jak ktoś będzie chciał mi coś zrobić to mnie obroni, mówił że ma na to dobre sposoby… ale nie, nie wiedziałam. To był pierwszy raz, kiedy ujrzałam go z bronią.
- Czyli później też się to zdarzało? – spytał brodaty mężczyzna po mojej lewej stronie, a ja znów musiałam na chwilę urwać.
-  Tak. Chociaż ja nigdy nie chciałam o tym wiedzieć, dlatego pewnie mi nie zawsze o tym mówił.
- Czy kiedykolwiek użył jej przeciwko pani? – spuściłam wzrok. Wiedziałam, że nagle moje palce mogą stać się interesujące, ale musiałam stawić temu czoło.
- Śmiał się, że jeśli kiedyś będę dla niego niemiła, a on będzie miał zły humor, postraszy mnie. – powoli zaczęłam. – Nie skrzywdził mnie bronią, jedynie groził. – Przez chwilę nikt nie zadawał pytania, ani ja nic nie mówiłam. Sędzia z zainteresowaniem obserwowała mnie, między przeglądaniem akt sprawy.
- Proszę powiedzieć, jak panią traktował oskarżony? – spytała, a mnie aż zmroziło.
- Ja… - zaczęłam, nie wiedząc co powiedzieć. - …On nie był księciem z bajki. Akceptowałam to jaki był, bo byłam zaślepiona miłością.
- Proszę mówić dalej.
- Chciał, bym była jego własnością. Takim zapewnieniem, że ktoś stanie po jego stronie, obojętnie co zrobi. – Wszyscy zebrani wiercili we mnie dziury swoimi prawniczymi oczyma. Musiałam powiedzieć więcej. – Byłam głupia i pozwalałam na wszystko.
- To znaczy?

- Zdradzał mnie z przydrożnymi prostytutkami. Jak chciałam mu powiedzieć co o tym sądzę, czarował i uwodził. A ja się dawałam. Jeśli byłam asertywna, kończyło się to inaczej. – powiedziałam po kilku minutach. Schyliłam na chwilę głowę, by uporządkować myśli.
- Pani Holmes, wszystko w porządku? Może pani mówić dalej? To naprawdę ważne. – powiedziała kobieta naprzeciwko mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową. Cicho pociągnęłam nosem, gdy jedna łza ściekła po moim policzku.
- Jeśli mu się sprzeciwiałam, kończyło się to jego pięścią na moim brzuchu, albo gdziekolwiek indziej. Później o wszystkim zapominałam, bo dosypywał mi środków odurzających do napoju.
- Czyli stosował wobec pani przemoc. Czy pamięta pani jakiś jeszcze incydent, o podobnym charakterze? – zawahałam się. Pociągnęłam mocniej nosem, a moje ręce mocniej zacisnęły się na barierce.
- Gwałcił mnie. Świadoma byłam przy trzech razach, mogło to być też częściej. Robił wszystko, żebym uważała go za centrum mojego świata. Prześladował mnie nawet jak wyjechałam. Pisał, dzwonił. Bałam się go. Gdy tylko wracałam na kilka dni do Polski, on znów się pojawiał. Był wulgarny wobec mnie, doszło też do bójki między nim a moim obecnym chłopakiem. Za każdym razem powtarzał, że nasza miłość jest wciąż prawdziwa. Ubzdurał sobie, że wciąż go kocham. Zapewnienia, że mnie więcej nie zdradzi… to były czyste kłamstwa. Dlatego przestałam wracać na święta do domu, bo nie chciałam mieć z nim do czynienia.

- Dlaczego nie wniosła pani oskarżenia?
- Wystarczająco zniszczył mi życie. Niszczy mi je wciąż, bo przez niego nie potrafię żyć normalnie, wszczynam kłótnie, boję się. Związek z Patrykiem zmienił całe moje spojrzenie na świat.
- Nie może pani przelewać ewentualnych zaburzeń psychicznych na mojego klienta, panno Holmes. – usłyszałam od obrońcy. Spojrzałam w jego stronę z rozżaleniem.
- Z całym szacunkiem, ale nie był pan wykorzystywany seksualnie, kaleczony, otępiany ani prześladowany przez niezrównoważonego sukin…
- Panno Holmes. – upomniała mnie sędzina, a ja zamilkłam.
- Przepraszam. To wszystko, co mam do powiedzenia.
Czyli to koniec? 

5 komentarzy:

  1. Cóż, jestem na forum publicznym, więc nie mogę w pełni powiedzieć co myślę o Patryku, ale sądzę, że się domyślasz. Współczuję Annie, bo musiała się zmierzyć z przeszłością, która z pewnością ją strasznie boli.
    Jestem oczarowana, najzwyczajniej : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Tego się nie spodziewałam. Nieźle mną wstrząsnęło. Przepraszam, ale nie wiem co jeszcze napisać. Muszę to ogarnąć w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu coś więcej o relacji Patryka i Annie. Czekałam na to. Nie dlatego, żeby się upewnić, że mogę go nienawidzić bez wyrzutów sumienia, bo to było jasne od początku, ale dlatego, że miałam nieokiełznaną ochotę dowiedzieć się, co stawia Annie w tak trudnym położeniu emocjonalnym w jakim jest. Teraz rozumiem. Co nie znaczy, że mogę tak po prostu przeboleć jej oziębłość w stosunku do Niallera! Btw, dziwnie tu bez niego.

    Aha! Tak nawiązując jeszcze do jedenastki: przeklinający Horan >>>>>

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu wyjaśnione co on jej robił . Jaki ten Patryk to dupek . grr... Czekam na nn . :)

    OdpowiedzUsuń
  5. boże piszesz tak genialnie, że z przyjemnością się to czyta.
    jestem ciekawa jak potoczą się dalej losy Niall'a i Anne, jestem ciekawa czy odejdzie od niego czy może raczej nie

    OdpowiedzUsuń