Dzisiejsza dwunastka to taki aperitive przed czymś większym, o numerze 13. Zejście z burzliwego wątku na... inny. Czy dobrze robię? Nie wiem. Ale chcę się tym podzielić, bo tak mi moje szufladki w głowie podpowiadają. Mam nadzieję, że na dniach pojawi się kolejny rozdział.
Tymczasem pozdrawiam Was bardzo gorąco i korzystam z chwili. Oto krótkie, znaczące coś. Nie jest pięknie napisane, ale chodziło mi głównie o... przekaz? Szybki, prosty. Dobra, koniec gadania.
Enjoy!
Unikałam
wszelkich spojrzeń. Zagniatając rękawy różowej, bawełnianej koszuli uciekałam
wzrokiem od wszystkich, którzy siedzieli ze mną na korytarzu. Znałam ich,
lepiej lub gorzej, ale nie chciałam żadnej konfrontacji. Pociągnęłoby to za
sobą kolejne myśli, które potęgowałyby mój poziom zdenerwowania. Usiłowałam
zerknąć na ekran telefonu, jednak po chwili dopiero się zorientowałam, że go
wyłączyłam. Potarłam dłonią powierzchnię moich czarnych, wąskich jeansów,
starając się opanować drżenie nóg. Serce mi niemal stanęło, gdy zostałam
wywołana z imienia i nazwiska przez niską brunetkę, wyglądającą zza ogromnych, drewnianych
drzwi. Pospiesznie więc wzięłam głęboki oddech i patrząc przed siebie,
zniknęłam w sali rozpraw.
Rozejrzałam
się po zgromadzonych. Prokurator, sędzia, ławnicy, obrońca, lecz brak
oskarżonego. Na mój wniosek. Publiczności nie było w ogóle, ale nie wnikałam
dlaczego. Stanęłam przed barierką, wykonaną z ciemnego drewna, tak jak
wszystkie meble rozstawione w pomieszczeniu.
- Proszę się przedstawić, podać
wiek, miejsce zamieszkania i zawód. – zwróciła się do mnie sędzina, której
podsiwiałe włosy upięte były w misterny kok. Spojrzała na mnie znad swoich
okularów i czekała, aż zacznę mówić.
- Anne Olivia Holmes, dwadzieścia
lat, Londyn, jestem fotografem. – powiedziałam na wydechu czując, jak moje
mięśnie się niezręcznie napinają.
- Nie jest pani spokrewniona z
oskarżonym, prawda?
- Nie, nie jestem.
- W takim razie pouczam o
obowiązku mówienia prawdy. – przymknęłam powieki i przełknęłam głośniej ślinę.
– Proszę powiedzieć, jakie relacje łączą panią z oskarżonym.
- Byłam jego dziewczyną. Obecnie
nie łączy mnie z nim nic.
- Jak długo trwał państwa
związek?
- Mniej więcej dwa lata.
- Zgodnie z zeznaniami Patryka
Roweckiego, trwało znacznie dłużej. Chciałaby się pani do tego ustosunkować? –
skrzywiłam się pod nosem.
- Dwa lata były do momentu, kiedy
opuściłam kraj. On nie uznał tego za koniec naszych relacji, w przeciwieństwie
do mnie.
- Rozumiem. Podam teraz pani
kilka znaczących dla sprawy dat i prosiłabym, żeby pani powiedziała wszystko,
co wie na ten temat. – powiedziała, wpatrując się we mnie. Kiwnęłam głową choć
wiedziałam, że ten gest niewiele wniesie.
- Dwunasty marca dwa tysiące
dziesiątego roku. Oskarżony został zatrzymany za posiadanie dużej ilości
środków odurzających. Pamięta pani okoliczności?
Jakby to było wczoraj.
- Tak. Patryk przyszedł po mnie
wieczorem, koło dwudziestej pierwszej. Jak zwykle powiedział, że chce się ze
mną przejść. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałam, ale był pod wpływem mieszanki
jakichś narkotyków. Myślałam, że się po prostu wygłupia. Gdy już byliśmy w jego
garażu, gdzie zwykle spędzaliśmy wieczory, jak zrzucał z siebie kurtkę to
wypadło mu z kieszeni kilka torebek z białym proszkiem. Nic sobie z tego nie
zrobił, schował wszystkie do szafki, wcześniej otwierając jedną i częstując
mnie. Później przyszło do niego kilku kolegów, których nie znałam. Kłócili się
o nie, Patryk nie chciał oddać jednemu z nich pieniędzy i… - zawiesiłam się,
próbując uspokoić oddech.
- Spokojnie. Co się dalej działo?
– ponaglił mnie prokurator.
- Wyciągnął zza spodni nieduży
pistolet i strzelił mu w kolano. Potem wszyscy trzej uciekli.
- Wiedziała pani wcześniej, że
posiadał broń?
- Wiele razy mówił, żebym się z
nim niczego nie bała, jak ktoś będzie chciał mi coś zrobić to mnie obroni,
mówił że ma na to dobre sposoby… ale nie, nie wiedziałam. To był pierwszy raz,
kiedy ujrzałam go z bronią.
- Czyli później też się to
zdarzało? – spytał brodaty mężczyzna po mojej lewej stronie, a ja znów musiałam
na chwilę urwać.
- Tak. Chociaż ja nigdy nie chciałam o tym
wiedzieć, dlatego pewnie mi nie zawsze o tym mówił.
- Czy kiedykolwiek użył jej
przeciwko pani? – spuściłam wzrok. Wiedziałam, że nagle moje palce mogą stać
się interesujące, ale musiałam stawić temu czoło.
- Śmiał się, że jeśli kiedyś będę
dla niego niemiła, a on będzie miał zły humor, postraszy mnie. – powoli
zaczęłam. – Nie skrzywdził mnie bronią, jedynie groził. – Przez chwilę nikt nie
zadawał pytania, ani ja nic nie mówiłam. Sędzia z zainteresowaniem obserwowała
mnie, między przeglądaniem akt sprawy.
- Proszę powiedzieć, jak panią
traktował oskarżony? – spytała, a mnie aż zmroziło.
- Ja… - zaczęłam, nie wiedząc co
powiedzieć. - …On nie był księciem z bajki. Akceptowałam to jaki był, bo byłam
zaślepiona miłością.
- Proszę mówić dalej.
- Chciał, bym była jego
własnością. Takim zapewnieniem, że ktoś stanie po jego stronie, obojętnie co
zrobi. – Wszyscy zebrani wiercili we mnie dziury swoimi prawniczymi oczyma.
Musiałam powiedzieć więcej. – Byłam głupia i pozwalałam na wszystko.
- To znaczy?
- Zdradzał mnie z przydrożnymi
prostytutkami. Jak chciałam mu powiedzieć co o tym sądzę, czarował i uwodził. A
ja się dawałam. Jeśli byłam asertywna, kończyło się to inaczej. – powiedziałam
po kilku minutach. Schyliłam na chwilę głowę, by uporządkować myśli.
- Pani Holmes, wszystko w
porządku? Może pani mówić dalej? To naprawdę ważne. – powiedziała kobieta
naprzeciwko mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową. Cicho pociągnęłam nosem, gdy
jedna łza ściekła po moim policzku.
- Jeśli mu się sprzeciwiałam,
kończyło się to jego pięścią na moim brzuchu, albo gdziekolwiek indziej.
Później o wszystkim zapominałam, bo dosypywał mi środków odurzających do
napoju.
- Czyli stosował wobec pani
przemoc. Czy pamięta pani jakiś jeszcze incydent, o podobnym charakterze? –
zawahałam się. Pociągnęłam mocniej nosem, a moje ręce mocniej zacisnęły się na
barierce.
- Gwałcił mnie. Świadoma byłam
przy trzech razach, mogło to być też częściej. Robił wszystko, żebym uważała go
za centrum mojego świata. Prześladował mnie nawet jak wyjechałam. Pisał,
dzwonił. Bałam się go. Gdy tylko wracałam na kilka dni do Polski, on znów się
pojawiał. Był wulgarny wobec mnie, doszło też do bójki między nim a moim
obecnym chłopakiem. Za każdym razem powtarzał, że nasza miłość jest wciąż
prawdziwa. Ubzdurał sobie, że wciąż go kocham. Zapewnienia, że mnie więcej nie
zdradzi… to były czyste kłamstwa. Dlatego przestałam wracać na święta do domu,
bo nie chciałam mieć z nim do czynienia.
- Dlaczego nie wniosła pani
oskarżenia?
- Wystarczająco zniszczył mi
życie. Niszczy mi je wciąż, bo przez niego nie potrafię żyć normalnie,
wszczynam kłótnie, boję się. Związek z Patrykiem zmienił całe moje spojrzenie
na świat.
- Nie może pani przelewać
ewentualnych zaburzeń psychicznych na mojego klienta, panno Holmes. –
usłyszałam od obrońcy. Spojrzałam w jego stronę z rozżaleniem.
- Z całym szacunkiem, ale nie był
pan wykorzystywany seksualnie, kaleczony, otępiany ani prześladowany przez
niezrównoważonego sukin…
- Panno Holmes. – upomniała mnie
sędzina, a ja zamilkłam.
- Przepraszam. To wszystko, co
mam do powiedzenia.
Czyli to koniec?
Cóż, jestem na forum publicznym, więc nie mogę w pełni powiedzieć co myślę o Patryku, ale sądzę, że się domyślasz. Współczuję Annie, bo musiała się zmierzyć z przeszłością, która z pewnością ją strasznie boli.
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana, najzwyczajniej : )
Wow. Tego się nie spodziewałam. Nieźle mną wstrząsnęło. Przepraszam, ale nie wiem co jeszcze napisać. Muszę to ogarnąć w głowie.
OdpowiedzUsuńW końcu coś więcej o relacji Patryka i Annie. Czekałam na to. Nie dlatego, żeby się upewnić, że mogę go nienawidzić bez wyrzutów sumienia, bo to było jasne od początku, ale dlatego, że miałam nieokiełznaną ochotę dowiedzieć się, co stawia Annie w tak trudnym położeniu emocjonalnym w jakim jest. Teraz rozumiem. Co nie znaczy, że mogę tak po prostu przeboleć jej oziębłość w stosunku do Niallera! Btw, dziwnie tu bez niego.
OdpowiedzUsuńAha! Tak nawiązując jeszcze do jedenastki: przeklinający Horan >>>>>
W końcu wyjaśnione co on jej robił . Jaki ten Patryk to dupek . grr... Czekam na nn . :)
OdpowiedzUsuńboże piszesz tak genialnie, że z przyjemnością się to czyta.
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak potoczą się dalej losy Niall'a i Anne, jestem ciekawa czy odejdzie od niego czy może raczej nie