Manny

niedziela, 6 grudnia 2015

#BLOGMAS DAY 6!

DZISIAJ MIKOŁAJKI!


Z tej okazji mam jeszcze większą nadzieję, że Święta w tym roku będą białe :)





*18 days to go*


 Delikatny, stosunkowo ciepły wiatr poruszał moje rozpuszczone włosy. Musiałam je przytrzymać, by nie przykleiły się do mojego rożka pełnego słodkich lodów śmietankowych i czekoladowych. Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam obok siebie kolejną salwę gromkich śmiechów od kilku osób, z którymi spędzałam dzisiejszy wieczór w Santa Monica, jednym z moich wymarzonych miejsc na Ziemi.
Byłam jedynie w połowie aktywnym członkiem rozmowy, bo starałam się za wszelką cenę zapamiętać każdy szczegół lokalnych widoków, nawet tych z nieopodal kolorowego, rozświetlonego radośnie parku rozrywki niedaleko wybrzeża. Szliśmy nieco większą grupką po deptaku, jeszcze nie zauważeni przez nieprzyjemnych panów z aparatami, co było niestety bardzo prawdopodobne. Deo, jeden z najbliższych kolegów Nialla trochę po chamsku wcisnął się między mnie a blondyna, zgarniając od dziewczyn prawie całą uwagę jakąś zabawną anegdotką. Przewróciłam oczami i nie przejęłam się tym za bardzo, tylko zaczęłam z jeszcze większą ciekawością oglądać okoliczne butiki i budki z przekąskami. To nie tak, że nie lubiłam bruneta - po prostu miałam do niego zawsze dystans, kilkakrotnie udowodnił mi, że pojawia się u swojego przyjaciela tylko wtedy, kiedy może coś z tego mieć. Nie mówiłam jednak nic na głos bo wiedziałam, że tak czy owak to jeden z najbliższych znajomych mojego chłopaka, niemalże jego dzieciństwo. Nie mogłam mu tego odebrać.
Nie miałam również nic przeciwko temu, z kim wyszliśmy do miasta. Obojętnie jak bardzo uprzedzona byłam do znanych osób nie mogłam zapominać, że żyłam z kilkoma na porządku dziennym. Gdy po raz pierwszy poznałam Selenę Gomez wiedziałam, że nie będzie z tego wielkiej przyjaźni - wolałam zostawić to Niallowi, ufając mu i widząc, jak dobrze dogadują się jak brat z siostrą. Trochę czasu potrzebowałam, żeby się do tego przyzwyczaić zwłaszcza po nie tak dawnych incydentach z inną młodą gwiazdą muzyki pop. Przyznaję, nie w tłumie ale jednak, że potrafię być zazdrosna. Kto by nie był? Jednak zdawałam sobie sprawę, że każdy facet ma prawo mieć koleżanki, tak samo jak każda kobieta może mieć kolegów. Obojętnie jak kuła w serce nieprzyjemna zazdrość od czasu do czasu, to rekompensował mi to sposób, w jaki oboje traktowali całą tę sytuację. Najprostszy przykład z tego, co działo się tego wieczoru.
- Przepraszam, zamieńmy się, moment.. - usłyszałam obok siebie. Brunetka przecisnęła się obok Deo, który próbował ją zagadać. Czym jednak mnie zaskoczyła, zbyła go ciasnym uśmiechem i szerzej uśmiechnęła się do mnie, zanim wsunęła swoją rękę tak, że szłyśmy ze złączonymi łokciami. - Przepraszam, jeśli to zbyt bezpośrednie, ale jeśli będę dalej to nie dostanę w końcu chwili na spokojną rozmowę z tobą. - powiedziała radosnym, ale przepraszającym tonem.
- Spokojnie, w porządku. - słabo się uśmiechnęłam, zanim zlizałam kolejną porcję lodów.
- Niall nie kłamał mówiąc, że jesteś spokojna i uwielbiasz obserwować świat. - zauważyła, na co uniosłam odrobinę brwi. Tak powiedział? Nie sądziłam nawet, że rozmawiał ze swoimi koleżankami o mnie.
- Tak już mam. - odparłam, ani trochę nie zmieniając mojego spokojnego nastroju.
- To dobrze, ten głośny facet potrzebuje trochę ciszy. - uśmiechnęła się. - Może nie wydaję się na eksperta, sama nie wiem czy jestem w związku czy nie, - zaczęła. - ale wiem, że każda dziewczyna jest zazdrosna. I mówię ci to szczerze, bo jesteś świetną osobą i miło byłoby czasami spotkać się nie tylko z Niallem, ale też z tobą. Mógłby bajerować wszystkie panny w Los Angeles, ale to na twoim punkcie jest szalony. To widać. - dokończyła, co skończyło się moim absolutnym niedowierzaniem. Zaczerwieniłam się na policzkach, jako moja oczywista reakcja na słowa schlebiające i odkrywające moją naturę.
- Tak myślisz? - spytałam, na co ochoczo pokiwała głową i wgryzła się w słodki wafelek.
- Ja to wiem, Annie. Niall to świetny chłopak, super przyjaciel, a ty jesteś warta każdej jego uwagi, nawet jeśli jest zajęty rozmową z którąś z moich przyjaciółek. I tak skończy u ciebie, piękna. - dodała, co wywołało mój nerwowy chichot.
- Dzięki. To miłe. - uśmiechnęłam się, na co zaczepnie dźgnęła mnie łokciem w tułów.
- No jasne.
Chwilę tak szła ze mną ramię w ramię, ale dołączyła do rozmowy toczącej się z naszej prawej strony. To dało mi chwilę na przefiltrowanie wszystkich słów, które były przed chwilą do mnie skierowane. Może nie byłam w stu procentach przekonana co do tej znajomości ale byłam pewna, że wiedziała o co chodzi. Wiedziała jak się zachować, faktycznie mnie zauważyła i potraktowała z szacunkiem. Nie tego spodziewałam się po jednej z obecnych gwiazd wszystkich gazet i serwisów plotkarskich. Absolutnie nie.
I gdy przez chwilę patrzyłam, jak blondyn rozmawia z jedną ze znajomych, trochę łagodniej na to spojrzałam. Może i się śmiali. Może się uśmiechali i zacięcie rozmawiali. Ale gdy po chwili zniknął mi z oczu, poczułam nagle silne ramiona wokół moich ud. Zatrzymałam się gwałtownie i pisnęłam przestraszona, zanim się zorientowałam że to jego ręce. Kucnął szybko za mną i złapał mocno moje nogi, po czym podniósł mnie wysoko przed sobą.
- Niall! - zwróciłam mu uwagę, nie chcąc ani spaść, ani wzbudzać zbytniej atrakcji dla przechodniów. Czułam jego oddech na pośladkach, gdy przyciskał mnie wysoko do siebie i zdołałam jedynie wyłapać kilka ostatnich słów z tego, co do mnie powiedział.
- ...i siadaj na baranach.
Wiedząc, że nie mam innej możliwości jeśli nie chcę spaść na bruk, całą swoją siłą mięśni tułowia podniosłam nogę i pozwoliłam, żeby wcisnął głowę między moje uda. Zabawnie odetchnął, zanim podrzucił mnie odrobinę i wywołał przy tym moje gwałtowne pociągnięcie go za włosy, by nie spaść. Poprawił mnie na swoich barkach i asekuracyjnie trzymał moje nogi, zanim z piersią wypchniętą do przodu i niesamowitą dumą kroczył dalej wzdłuż Kalifornijskiego bulwaru.
- A nie mówiłam? - usłyszałam damski głos, zanim uśmiechnęłam się do siebie.
Ktoś mnie jednak kochał. Grudzień w ciepłej Kalifornii wcale nie musiał być zły.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz